Na Kociewiu pierwsze wiatraki pełniące rolę młynów zbożowych budowano pod koniec XV wieku. Niemal w każdej miejscowości, gdzie było wzgórze górujące nad osadą stał wiatrak. Do dzisiaj na Kociewiu zachowały się jedynie 2 wiatraki. Jeden w Piasecznia a drugi w Tczewie.
Odwiedzamy wiatrak w Piasecznie. To duża budowla ceglana, zbudowana na sporym wzniesieniu nieco poza centrum wsi. Z daleka nie przypomina typowego wiatraka gdyż pozbawiona jest skrzydeł. Łatwo tu dojechać piaszczystą drogą. W wiatraku, a w zasadzie w kuźni stojącej tuż przy nim spotykamy Macieja Kotlarza, aktualnego właściciela wiatraka. Co robi właściciel wiatraka w kuźni? Pan Maciej jest jednym z najbardziej znanych, polskich płatnerzy czyli jest rzemieślnikiem wykonującym metalowe zbroje płytowe dla ludzi i koni, oraz elementy towarzyszące zbroi, jak np. przyłbice, rękawice, szyszaki, a także kolczugi. Oczywiście, pan Maciej wykonuje także typowe wyroby kowalskie. Pytam jednak o wiatrak, a o płatnerstwie może porozmawiamy innym razem.
– Ten wiatrak zbudowany został w 1889 roku. Z tego co mi wiadomo zbudował go Polak, nazwiska nie znam. On wyjechał do Ameryki za chlebem. Jak wrócił to zbudował ten wiatrak. – mówi pan Michał. – To jest wiatrak typu holenderskiego. Nowocześniejszy od popularnych koźlaków. Nazwa pochodzi od specjalnej podstawy, na której spoczywał cały korpus budowli. Takie wiatraki budowano powszechnie na Kociewiu. Na najwyższych wzgórzach w okolicy. Koźlaki ze swoją pierwotną konstrukcją przetrwały aż do XX wieku. Ich cechą charakterystyczną jest to, że cały budynek wiatraka wraz ze skrzydłami jest obracalny wokół, drewnianego słupa tzw. sztembla. Sztembel podparty jest czterema zastrzałami, a jego dolne zakończenia tkwią w dwóch krzyżujących się podwalinach. Ściany wiatraka posiadają konstrukcję szkieletową drewnianą i są ścianami wiszącymi na koźle za pośrednictwem belek o dużych przekrojach poprzecznych. Połączenie korpusu z kozłem było ruchome i umożliwiało obracanie wiatraka wokół jego osi. Było to konieczne, gdyż młynarz musiał dostosować pozycję wiatraka do kierunku wiatru. W obracaniu konstrukcji pomagał mu wystający z tylnej ściany wiatraka specjalny długi dyszel współpracujący z kołowrotem, za pomocą którego następowało nastawienie budynku ze śmigłami do kierunku wiatru. Za pomocą dyszla dwóch mężczyzn mogło obrócić wiatrak, by jak najlepiej wiatr napierał na skrzydła.
Pan Maciej przerywa na chwilę swoją opowieść. Patrzy na swój wiatrak i uśmiecha się.
– A mój wiatrak jest nowocześniejszy. – mówi z nieskrywaną satysfakcją. – Jak mówiłem to jest holender. To wiatrak charakteryzujący się nieruchomym, masywnym korpusem. Najczęściej korpusem murowanym tak jak mój. Na korpusie umocowana jest, obracana na łożysku głowica zwana czapą. Przez czapę przechodzi wał z głównym kołem napędowym. Na tym wale zamontowane są skrzydła, śmigła.
Na czapie po przeciwległej stronie w stosunku do dużych skrzydeł znajduje się wiatraczek. Ten wiatraczek za pomocą przekładni zębatych regulował samoczynnie ustawienie się czapy w stosunku do wiatru. To było duże ułatwienie pracy dla młynarza.
Spoglądam na wiatrak. Na nową, kutą bramę wjazdową. Na kwietnik przed wejściem do wiatraka.
– Gdy go kupiłem to tu nie było tak miło. Sporo pracy kosztowało mnie uporządkowanie wszystkiego – kontynuuje pan Maciej. – Przez wiele lat przecież nic tu nie działo się. Teraz już powoli kończę prace wokół wiatraka i w jego wnętrzu. Nie będzie on jednak spełniał swojej dawnej roli, nie będzie wiatrowym młynem zbożowym. Szykuję tu kwatery agroturystyczne. Planuję wszystkie prace zakończyć jeszcze w tym roku. Myślę, że będzie to atrakcyjna propozycja. Myślę, że na wiosnę 2022 roku już nie będzie nękać nas pandemia i będę mógł tu zaprosić i ugościc turystów. Zapraszam już dzisiaj.
Tekst:Stanisław Sierko | foto:Ziuta