Regionalistka | Malarka

Elżbieta Pasterska

Odwiedzin

Regionalistka, poetka, malarka w jednym

Urodzona w Skarszewach Kociewianka z dziada pradziada, a właściwie z baby prababy. “Wszyscy ze strony mamy pochodzą z naszego regionu” – rozpoczyna opowieść pani Elżbieta – ” Kuzyn przeprowadził badania i wyrysował drzewo genealogiczne ze strony matki, aż do szesnastego wieku. Wszyscy są z okolic Skarszew, Wysina, Bolesławowa. W domu zawsze mówiło się po Kociewsku” .

“Zamykajta dźwiyrze, bo muchy lejto!” – mawiał dziadek. Tata pani Elżbiety także dycht rychtych po kociewsku lubił gadać. Mama miała natomiast duże zdolności artystyczne – szydełkowała serwetki, gardyny (kapy na łóżko), a gzubom dziergała sweterki czapeczki szaliki i skarpety. Żeby gzuby obuć na zima i na sanki wyprowadzić. Robiła to bardzo starannie i ładnie.

Walka z gwarą

Młoda pełna ideałów Elżbieta po ukończeniu liceum pedagogicznego, rozpoczęła pracę w szkole podstawowej w Kaliskach jako polonistka. Swoją przygodę z edukacją zaczęła od walki z naleciałościami gwarowymi.

Tu w Kaliskach dużo dzieci mówiło gwarą. pani Elżbiecie nie chodziło jednak o to, by gwarę wyeliminować, ale nauczyć dzieci rozróżniać kiedy można mówić gwarą, a kiedy należy używać czystej polszczyzny. Udawało się.

Po trzech latach pracy dostała skierowanie na Uniwersytet Gdański i w trakcie jednej przerwy lekcyjnej musiała zdecydować, czy studiować język polski, czy nie. Zdecydowała się. Tam na studiach została zauważona przez panią doktor Bożenę Szczepińską, młodą doktorantkę, która szukała swoich pierwszych magistrantów z Kociewia. Pani doktor zajmowała się tworzeniem słownika kociewskiego.

Namówiła panią Elżbietę do napisania pracy z dialektologii. Młoda studentka w swoich rodzinnych stronach zbierała materiały, nagrywając opowieści mieszkańców na ukrywanym magnetofonie kasetowym. Ukrywanym, żeby nie stresować swoich mówców. Tak powstała praca magisterska po tytułem “Gwara wsi Cieciorka w dawnym powiecie starogardzkim – fonetyka i leksyka”. Praca, co jest rzadkością, składała się z dwóch tomów – części naukowej i słownika zawierającego ponad 2 tysiące haseł.

Nowe spojrzenie

Pani doktor Szczepińska uświadomiła pani Elżbiecie, że gwara jest ważna, że słowa to perełki, które trzeba pielęgnować, zbierać i przechowywać jak największe eksponaty muzealne.

Od tego momentu pani Elżbieta zaczęła patrzeć na gwarę u dzieci troszeczkę inaczej. Doszła do wniosku, że trzeba umiejętność mówienia po kociewsku wykorzystać twórczo.
Organizowała przedstawienia gwarowe korzystając z materiałów Marii Pająkowskiej.
Zaczęła przygotowywać dzieci na konkursy recytatorskie w gwarze kociewskiej. Szukała tekstów i materiałów, których niestety nie było zbyt wiele.

Zaczęła więc sama pisać po kociewsku wierszem i prozą. Do pisania mobilizowała także dzieci. Tak zaczęły powstawać pierwsze Gadki kociewskie. Przez ponad 30 lat zebrało się naprawdę sporo materiału. Na pracy z dziećmi czas płynął szybko – nie wiadomo kiedy do drzwi zapukał listonosz z pierwszą emeryturą.

Babka z klasą

Teraz jest babką z klasą, ale “dużą” klasą. Kiedyś miała 30 gzubów, teraz ma 130 seniorów. Jest przewodniczącą Kaliskiego Stowarzyszenia Emerytów i Rencistów.

W 2016 roku prężnie działające stowarzyszenie, współpracując ściśle z Domem Kultury w Kaliskach, postanowiło zorganizować warsztaty malarskie. Do poprowadzenia zaproszono Urszulę Zimorską (Zulę).
Jako że kaliscy seniorzy garną się do wszystkiego co nowe, z chęcią skorzystali z możliwości nauczenia się sztuki malarskiej. Tak rozpoczęła się przygoda Pani Elżbiety z pędzlami i farbą.

Maluje przede wszystkich olejem. Do teraz ma jedną ze swoich pierwszych prac, która wisi na ścianie pracowni, wśród wielu innych.
Próbowała malować akrylami jak mówi ” dla urozmaicenia “, a także pastelami – tu głównie maluje ilustracje do swoich Gadek kociewskich.


“Jak seniorzy coś robili” – mówi Pani Elżbieta – “to podsumowaniem była zawsze gadka kociewska”. Przez te kilka lat trochę się tych gadek zebrało. I tak powstał tomik o Kaliskowych Kociewiakach pisany piórem i pędzlem pani Elżbiety.

Swoją przygodę ze sztuką malarską zaczęła od malowania martwej natury – dzbanek, kieliszek. Potem na zajęcia Zula przynosiła swoje obrazy tłumacząc, jak powstawały – a młodzi stażem, ale starsi wiekiem adepci, wśród nich pani Elżbieta próbowali Zulę naśladować. Kolejnym krokiem w edukacji malarskiej było przeszukiwanie internetu, przeglądanie obrazów wielkich mistrzów i szukanie własnych inspiracji.

Zdarzało się malować obrazy w terenie, ale najczęściej pani Elżbieta maluje ze zdjęć.
Są też portrety. Zaczęła od wnuków i rodziny, potem znajomi zaczęli przynosić zdjęcia i prosić o ich namalowanie.

Technika malowania

Pracę zaczyna od szkicowania pędzelkiem. Nie używa do tego ołówka, bo błyszczy i przeszkadza. Najpierw robi szkic, potem tzw laserunek, maluje tło i zostawia do przeschnięcia. W tym czasie jeśli ma twórczą wenę zabiera się za inny obraz. Przygląda się swoim pracom krytycznym okiem i jeśli coś nie pasuje to poprawia.

Malując, dba o szczegóły. Wszystko musi być jak należy. U pani Elżbiety nic się nie marnuje. Jeśli zostaje trochę farby rozpoczyna kolejny obraz. Maluje wszystko. na ścianach w domowej pracowni wiszą widoki z Kociewia, obrazy Gdańska, nawet wieżowców Nowego Jorku. Są tu portrety i martwa natura.

Swoje prace rozdaje znajomym lub przekazuje instytucjom kultury. Aktualnie kilka obrazów przedstawiających Kociewie, wisi w Gminnym Ośrodku Kultury w Kaliskach. Galeria służy jednocześnie za tło nagrywanych tam przez pania Elżbietę Gadek kociewskich.

Regionalistka, poetka, malarka w jednym – prawdziwa BABKA Z KLASĄ.