Zdjęcia i tekst: Tadeusz Majewski
Mnóstwo wzruszeń daje obserwacja ptaków, zwłaszcza gdy podglądamy rodzicielską miłość, wielką troskę, niezwykłe poświęcenie, harówkę przy wysiadywaniu, potem karmieniu, opiekuńczość, cierpliwe i mądre lekcje nauki życia, a czasami niezwykłą odwagę w sytuacjach zagrożenia. Dzisiaj w korycie dzikiego strumyczka Rozlewiska Wierzycy obserwowałem Rudzika rodzica zachęcającego maluszka do zejścia nad strumyk. Maluszek nie miał odwagi wyjść z przystani cienia, nie postawił nawet kroku. Rodzic kilka razy schodził i podchodził, żeby pokazać, ośmielić. Nic z tego. Trudno mu się dziwić. Popatrzcie, jak ten maluszek jest wystraszony nagle tą ogromną katedrą słońca, otwierającą się nad strumieniem. Taki widok być może ujrzał po raz pierwszy i ogarnął go lęk przed jasnością i nieznaną groźną dżunglą. Ale następnym razem się uda, może nawet już jutro wczesnym rankiem. Ostatnie zdjęcie daję bez kadru, jeden do jednego. W tej zielonej dżungli Rudzik od razu wpada w oko. Zimorodka zdradza turkus, a Rudzika pomarańczowa pierś. Prześliczny, subtelny ptaszek. Nic dziwnego, że Robin (tak nazywa się Rudzik po angielsku) wygrał narodowy plebiscyt na ptaka Anglii.
Rozlewisko Wierzycy, 25.08.2020