Tekst i zdjęcia: Tadeusz Majewski
Wczesnym rankiem przez słońce Rozlewiska długim kursem płynie Bóbr. Robimy zdjęcia na wschód i nie możemy złapać tego poczciwego zwierzaka i w ogóle całego świata w naturalnych barwach, chociaż tak na dobrą sprawę to nie wiemy, o jakiej porze te naturalne barwy się pojawiają. Może w południe, kiedy dzień jest najbardziej zwyczajny. W tej sprawie Najwyższe Władze powinny wydać stosowną Ustawę, porządkującą pory właściwych kolorów. W krzakach drobniutka Sikorka Modraszka ćwiczy na gałązkach zwis głową w dół, a inna obok liczy, ile w jednym pęku siedzi orzechów. Heh, urodzaj – wzdycha pozytywnie. Łozówka, chyba to jest Łozówka (sprawdzę na stronie Identyfikacja ptaków), giętko wygina ciałko, by spojrzeć na liść od jego spodniej strony. A co? Ptaki też są ciekawe świata, nie tylko Homo sapiens.
Można sobie wyobrazić ten mikrokosmos małych stworzeń, ich widzenie, liście jak duże łódki, od spodu jak baldachimy łóżek w dyskretnych haremach, gałązki jak przyrządy w olbrzymich salach gimnastyków, krople wody jak pełne wiadra, nasiona jak bochny chleba, słońce – olbrzymi regulator czasu mega zegar. Kormoran chce tańczyć tango. Tak mi wychodzi z figur, jakie wykonuje bliziutko mnie, ukrytego za gęstym krzakiem, ale z naturalnym wcięciem w sam raz na teleobiektyw. Tak blisko udało mi się podejść Kormorana jedynie w porciku rybackim w Świbnie na Wyspie Sobieszewskiej, ale tamten tylko siedział i czekał, kiedy z ostatniego kutra jakiś rybak wyrzuci zbędne części ryb.
Zawsze patrzę na tego ptaka z podziwem, na, jak go niektórzy określają, wilka wśród ptactwa, moim zdaniem niesłusznie. Owszem, widać że to twardziel, ma pióra jak łuski zbroi rzymskiego żołnierza, oczy lodowate, dziób hakowato zagięty, żeby wszystko, co wpadło, zostało już zamknięte, być może także zęby jak u nurogęsi. Znakomicie wyszkolony, uzbrojony, nurkujący komandos, ale dyskretny, niezależny, mający swoją godność, niemieszający się w jakieś ptasie rozróby, żyjący osobno. Żołnierz, jednak nie doskonały, niepozbawiony poważnej wady – po każdej akcji musi suszyć skrzydła. Wyraźnie w akcie czy procesie tworzenia Kormorana coś nie wyszło. Cóż, nikt nie obiecywał, że na tym świecie wszystko będzie doskonałe. I dobrze. Istotą świata i warunkiem jego trwania jest właśnie niedoskonałość. Mój Kormoran teraz suszy skrzydła, ja próbuję nagrać filmik, siada mi niedoskonała ręka. Filmik zrobił się rozkołysany. A tyle razy sobie obiecuję, że wezmę monopad pod aparat. Robię więc dalej i bez opanowania zdjęcie po zdjęciu, wygląda jakby chciał zatańczyć tango. Dość, ile w końcu można. Robię jeszcze zdjęcie Sławkowi, który stoi z aparatem na przeciwległym brzegu Rozlewiska i schodzę z punktu obserwacji. Obaj nie planowaliśmy robić zdjęć Kormoranowi. Miały być Zimorodki i Król Bielik, ale chyba trochę nas poniosło. Na zakończenie Ważka. Ciekawie wychodzą z rozmytym tłem. Wszystko ciekawie wychodzi z rozmytym tłem.
Rozlewisko Wierzycy pod Starogardem Gdańskim, 7.08.2020 r.